Translate

sobota, 13 października 2012

gdy Cię nie widzę nie wzdycham, nie płaczę...

Czy ja go jeszcze kocham?
To pytanie zadawałam sobie setki razy w przeciagu ostatnich kilku lat. I nie umiem sobie szczerze na nie odpowiedzieć.
Czasami widzę w nim tego młodego mężczyznę, który potrafił wstać w środku nocy, by przejechać pół Polski i powiedzieć mi dzień dobry, kiedy rano otwierałam oczy. I widzę wrażliwego człowieka, który nie akceptował zła tego świata i ludzi.
A czasem mam ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść. Nie zabierać ze sobą nic oprócz własnej godności.
Jestem jak kura - trzepoczę skrzydłami, ale unieść się nie potrafię.

Ciekawe, że kobieta w domu to właśnie kura domowa...

Nie lwica, pantera czy nawet łabędź - kura, ewentualnie kwoka...

I tak się właśnie czuję - głupia kura, która wie, że nigdy nie będzie latać, ale wciąż ma nadzieję.

2 komentarze:

  1. Nie zastanawiałam się nad tym nigdy, ale gdy teraz tak na to spojrzę to idealnie wyjaśniłaś, dlaczego kobiety, gospodynie nazywa się "kurami domowymi".
    A nadzieję trzeba mieć, bo czasem tylko ona utrzymuje nas przy życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne porównanie.

    OdpowiedzUsuń

Dziekuję za komentarz, polecam się na przyszłość :)